piątek, 31 stycznia 2014

INFORMACJA.

Hej.
Jakoś nie przywykłam do mówienia do Was w ten sposób, ale postaram się wszystko jakoś wyjaśnić.
Pewnie zauważyliście, że nie dodaje rozdziałów. Uznałam, że to nie ma sensu. Teraz tylko zastanawiam się czy zawieszać, czy usuwać bloga. Przyznam szczerze, że chciałam aby ten blog był całkiem inny, wyjątkowy.. Jednak już tego nie czuję.Nie czuję tego, że chce dalej realizować tą przygodę. Właśnie tego się bałam, gdy go zaczynałam. Niestety się sprawdziło. Jest mi przykro, bo wiem, że Was zawodzę.. Mimo wszystko nie chce robić tego na siłę, bez przyjemności. Taka jest moja decyzja, więc proszę - uszanujcie ją. 

Obiecuję, że przemyślę sprawę kontynuacji.
Pozdrawiam Was cieplutko. Do usłyszenia załogo ! ;) 

wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 4.

 * W poprzednim rozdziale *

Wyjazd miałam kilka dni później. Nie mogłam się doczekać widoku córeczki i rodzeństwa. Mimo tego, że przeżyliśmy ciężki czasy za dziecka bardzo ich kocham. Przez to, że po śmierci mamy wychowywała nas ciotka mamy szczególną więź. Zawszę trzymaliśmy się razem. Nawet w najgorszych chwilach, gdy coś mi nie wychodziło Marta zawszę mnie wspierała. Nawet tego dnia...

**
                                                                                                                31.06.2012 r. 
                                                                                                                            Poznań. 


Drogi pamiętniczku.

                     Pamiętasz jak mówiłam, że wszystko będzie dobrze,w porządku, świetnie i idealnie ? Właśnie było przeciwnie... Dlaczego to było do przewidzenia ? 
                    Dzień jak co dzień.. Rano obudził mnie brzdąc – Kubuś. Dzięki temu zdążyłam do łazienki przed Martą. Cieszyłam się z tego, bo zależało  mi na czasie. Zaczesałam włosy w warkocz tak, aby nie przeszkadzał mi pod toczkiem. Nie wyszedł dokładnie tak jak chciałam, bo siostra dobijała się do drzwi. Zwolniłam toaletę i szybko ubrałam strój do zawodów. Dzisiaj wypadała moja kolej zaprowadzenia brata do przedszkola, więc jak najszybciej pomogłam mu się ubrać. Wyszliśmy z domu. Czekając na przystanku przypomniałam sobie, że dziś jest zakończenie roku.. Poczułam w tym momencie pustkę.. Tak naprawdę nie mam kompletnie nic. Skończonej szkoły, matury.. Olałam ją totalnie po czym wymyśliłam pomysł z zawodami, które były moją ostatnią nadzieją. Po pewnym czasie przyjechał autobus. Dwa przystanki dalej wysiedliśmy. Grzecznie odprowadziłam brzdąca do przedszkola i pobiegłam na kolejny autobus. Dzisiaj wyjątkowo długo jechałam. Na szczęście zdążyłam dojechać na czas. Od razu pobiegłam do boksu Figaro. Kary ogier nie był tam sam. Siodłał go ten przystojniak  z niebieskimi oczami, tak na marginesie uśmiechał się do mnie. Zamieniliśmy kilka słów. Michał– tak nazywa się chłopak – zaprosił mnie na kawę. Nie powiem ucieszyłam się, jednak coś mi nie odpowiadało. Przez tyle czasu nie odezwał się nawet słowem, a tak znikąd zajął się Figaro. Mimo wszystko przyjęłam ofertę. W końcu zaczęły się zawody. W kolejności byłam 5. Wydaje mi się, że byłam zbyt pewna siebie i przez to spieprzyłam sprawę. Mimo tego, że byłam pewna wygranej Figaro stanął dęba przed ostaniom przeszkodą. To automatycznie  wykluczało mnie z zawodów.. Zostałam bez szkoły, matury, szansy na jaką kolwiek karierę w jeździectwie.. Czuje się z tym okropnie, czuje, że zawiniłam na całej linii. Nie mam żadnego zabezpieczenia . Postawiłam wszystko na jedną kartę i przegrałam. Mam nadzieje, że wszystko się jakoś ułoży...                         
                                                                                                                            ~ Lulu. 




**

Mój lot minął całkiem szybko, miło i przyjemnie. Muszę przyznać, że mam pewne obawy co do mojego powrotu do Polski..
Po odbiorze bagażu poszłam w stronę wyjścia. Właśnie tam umówiłam się z rodziną. Oczywiście się nie zawiodłam. Czekali na mnie. Od razu pobiegłam w ich stronę z otwartymi ramionami, przede wszystkim po to, aby przytulić moją córeczkę.. Mała blądyneczka  z warkoczem do łopatek uwisła mi na szyi. Nie ukrywam, że było to jedno z milszych uczuć tego roku. Kiedy brzdąc mnie puścił przywitałam się zresztą. Moja siostra wyrosła na piękną kobietę. Z tego co wiem, ma rzesze adoratorów.
- Marta.. Wiesz co dzieje się z Kornelom ? - Z naiwnością wierzyłam w to, że dziewczyny nadal utrzymują kontakt.
- Z tego co wiem to nadal koncertuje z bratem, mimo tego, że zespół się rozpadł... - Siostra zaczęła wywijać oczami. - Dlaczego o nią pytasz ? Nie powinnaś do tego wracać.. Już nie pamiętasz co Ci zrobił ? - Dziewczyna podniosła głos.
- Spokojnie. Nie przy dzieciach. Poza tym to nie Twoja sprawa. - Starałam się uniknąć tej rozmowy. Mimo wszystko Marta miała, ma racje, nie powinnam do tego wracać.

Dzień minął wyjątkowo miło i spokojnie. Cieszyłam się, że wróciłam na „stare śmieci”. Bardzo lubiłam Poznań. To jednak tu czuje się jak w domu. Mam nadzieje, że nic, a raczej nikt tego nie zmieni.


BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!!


_________________________________________________________________

Ten miesiąc będzie dla mnie bardzo trudny, ponieważ jest to miesiąc decydujący o moich ocenach na półrocze. Więc naprawdę nie wiem kiedy będzie następny rozdział.  

Nawet dzisiaj, przyszłam ze szkoły po 17. Mam jeszcze lekcje do odrobienia i naukę.. Mam nadzieję, że z nowym półroczem się to zmieni. 

P.S. Przepraszam jeżeli wyłapiecie jakieś błędy. 

poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział 3.

 * W poprzednim rozdziale *

Leżąc w łóżku rozmyślałam o moim przylocie do Stanów.. Wszystko miało się poukładać, Blanka miała zamieszkać ze mną, miałam znaleźć pracę, faceta.. Od czasu Michała nie umiałam z nikim być na poważnie.. Myślałam, że z dnia na dzień będzie mi żyć łatwiej z tą świadomością, że go już nie ma.. Zawsze gdy przyjeżdżam  do Polski zawszę mimowolnie ląduję na jego grobie.. Nie umiejąc powstrzymać łez.. 
Spokoju również nie dawał mi dzisiejszy sen.. Kamil. Ach.. Dawno o nim nie myślałam, dawno mi się nie śnił. Zastanawia mnie dlaczego tak dla nagle ? Czy to przez ten cholerny pamiętnik ?  



 Rano po przebudzeniu na chwilę zapomniałam o pytaniach, które nie dały mi zasnąć. Jednak szybko przypomniałam sobie o zdarzeniach z poprzedniego dnia. Zaczęłam myśleć o Blance.. Cztery lata temu nie pomyślała bym, że będę ją tak bardzo kochać. Dziecko stało się moim całym światem, pomimo tego, że mam 22 lata. Jednak najbardziej boli mnie fakt, że wychowuję się bez ojca.. Gdyby tamtego dnia nie uparła bym się, nie odtąciła bym Michała nie doszło by do tego strasznego i śmiercionośnego  wypadku.. Mimo tego, że nikt mnie nie obwiniał ja nadal czuje się winna. Gdyby nie tamten cholery dzień obudziła bym się teraz przy Michale, a nasza miłość mimo przeszkód kwitła by.


 - Lena dzwoniłem do ciotki. - Ojciec przerwał moja histerię. - Ucieszyła się, że w końcu Cie zobaczy. 
 - Dobrze,a kiedy mam lot ? - Starałam się ukryć łzy, żal i smutek. Jednak ojciec szybko nadrabiał straty z dzieciństwa i widział do czego powracam. 
 - Lenka.. - Usiadł obok mnie i mocno przytulił. - Nie możesz myśleć o tym co było cztery lata temu.- W sumie nie ma racji.. Wypadek był w 2012.. Czas tak szybko zleciał, ale nie uleczył mych ran. - Czasu nie cofniesz, a zdarzeń nie zmienisz. Nie możesz cały czas żyć w żałobie. Myśli, że Michał chciał by tego ? 
 - Nie.. Jednak nie umiem związać się z innym facetem. 
 - Skarbie. - Wąsaty biznesmen przytulił mnie mocniej i cmoknął w czoło. - Może dlatego, że jeszcze nie spotkałaś tego jedynego ? Przerabialiśmy to już kilka razy. Jeżeli wrócisz do Polski to na pewno znajdziesz tego jedynego. 
 - Dziękuję Ci, że jesteś.. - Przez jakiś pozostałam w objęciach ojca.. 

 Mimo wszystko cieszyłam się, że go mam. Życzę mu jak najlepiej. Był ze mną zawszę, mimo moich błędów i porażek, których w swoim życiu miałam naprawdę dużo. 

 Ten dzień zleciał wyjątkowo szybko. Holly  zjadła z nami obiad, swoją drogą babka jest naprawdę miła. Wyraźnie zauważyłam, że nie przeszkadza  jej to, że ojciec jest wdowcem z 3 dzieciaków.. Chociaż nie do końca jej ufam. Moim zdaniem nie zasługuję na miano macochy i babci.. 

 - Nie jesteś dobrą partią dla niego. Zniszczę Cie. - Wyszeptałam pod nosem gdy razem wychodzili. W sercu czuje, że ta zołza chce zabrać mi ojca, a przecież tak niedawno go odzyskałam.. 

 Wyjazd miałam kilka dni później. Nie mogłam się doczekać widoku córeczki i rodzeństwa. Mimo tego, że przeżyliśmy ciężki czasy za dziecka bardzo ich kocham. Przez to, że po śmierci mamy wychowywała nas ciotka mamy szczególną więź. Zawszę trzymaliśmy się razem. Nawet w najgorszych chwilach, gdy coś mi nie wychodziło Marta zawszę mnie wspierała. Nawet tego dnia... 

BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJA LITERACKĄ !!!

_________
|Dziękuję za tak liczne komentarze pod poprzednim rozdziałem. Motywujecie do pisania ! :) 

sobota, 21 grudnia 2013

Rozdział 2

* W poprzednim rozdziale *

Na przystanku nie stałam sama. Od czasu do czasu lukał na mnie spod byka młody blondyn o bursztynowych oczach. Dziwnie się z tym czułam, ponieważ od dawna nikt tak na mnie nie patrzył.
- Niech przestanie się patrzeć.. - Powtarzałam w duchu, nie lubiłam gdy ktoś taki jak on mnie obczajał. W końcu nadjechał autobus. Grzecznie weszłam i zajęłam wolne dwu osobowe miejsce. Przesunęłam się na to bliżej okna. Ponownie oparłam łokieć o szybę. Starałam skupić tak jak zawsze na widokach, jednak czułam wzrok blondyna na karku. Nie chciałam mu ulec i się odwrócić, dobrze wiedziałam, że on tylko na to czeka. Na przed ostatnim przystanku postanowiłam się odwrócić, jednak chłopaka już nie było. Jednak na jego miejscu leżał kawałek karteczki w linie, wyrwanej pewnie z notesu. Widniał na niej numer telefonu z dopiskiem „Girl with brown
hair - Please call me..” Zgniotłam ją i włożyłam do tylnej kieszeni.

* Pół godziny później *

Przebrana w luźny dres poszłam do kuchni uprażyć popcorn. Stopniowo jego cudowny, świeży zapach wciągałam do nozdrzy. Od dzieciaka kochałam ten zapach, kojarzy mi się on z mamą i świętami Bożego Narodzenia.. Zawszę z siostrą robiłyśmy z niego długaśny łańcuch na choinkę. Gdy wszystkie ziarenka wysuszonej kukurydzy przemieniły się w przepyszny solony popcorn poszłam do salonu. Rzuciłam się na kanapę, w międzyczasie cały czas zajadałam słoną przekąskę. Włączyłam telewizor i zaczęłam przewijać kanały. Nic ciekawego nie znalazłam zresztą od kąt przebywam w Stanach praktycznie nie korzystam z telewizji..Byłam tak znużona, aż w końcu zasnęłam..

**


- Co ja tu robię ? - Moim oczom ukazał się dom, który bardzo dobrze znam. Jednak nie chciałam tu być. To miejsce mimo, przytulnego i ciepłego wnętrza, emitowało negatywna energią. Zaczęłam biec w stronę drzwi wyjściowych.. Prawie dotknęłam klamki, jednak ktoś złapał moją rękę. Bałam się spojrzeć kim jest ta osoba. Czułam jej przewagę.

- Popatrz na mnie Lena.. No dalej. - Usłyszałam męski głos, za który była bym w stanie zrobić wszystko. Mężczyzna złapał moją brodę i lekko podniósł ją do góry, tak abym mogła ujrzeć jego twarz. Niestety dostrzegłam tylko kasztanowe oczy, ponieważ chłopaka zakrywał dziwny cień..
- Ka..Kamil.. To ty ? Tyle razy mówiłam, żebyś dał mi święty spokój. A ty ?! Ciągle swoje i swoje ! - Wywrzeszczałam chłopakowi prosto w twarz, po czym mimowolnie się popłakałam. Nie chciałam pokazywać przy nim żadnych uczyć. Wolałam być wredną, chłodną i bez uczuciową osobą w jego towarzystwie..
- Lenka, kochanie daj spokój.. - Przyciągnął mnie do siebie i objął jednak bez odwzajemnienia.. Po pewnej chwili poczułam się jak kiedyś, bezpiecznie, już prawie mu uległam.. W końcu wyrwałam się z jego silnego uścisku..
- Lena ! Nie, proszę.. Lena !! - Wybiegłam z domu.
- Lena, Lena !! - W oddali cały czas słyszałam jego błagające krzyki..

**
- Lena.. - Ujrzałam Ojca.
- Co, która godzina ? - Zapytałam zniesmaczona.
- Około siódmej wieczorem.. Dzwoniłem do Ciebie kilka razy... - Tu weszłam mu w słowo.
- Coś ważnego ?
- Tak, chciałem przedstawić Ci kogoś.. - Obdarzył mnie mnie sztucznym uśmiechem.. - To jest Holly.
- Holly, This is my daughter Lena. - Mężczyzna nas przedstawił. Jak na znak podałyśmy sobie ręce.
Wiedziałam, że ojciec chce zostać sam z kobietą, dlatego poprosiłam o chwilkę rozmowy.
- Coś się stało ? - Jeszcze nigdy nie widziałam ojca przejętego mną..
- Generalnie to nic.. Tylko mam prośbę. - Ojciec nic nie od powiedział tylko dał mi znać, abym mówiła dalej.. - Możesz wykupić mi bilet do Polski ? Jak na razie w jedną stronę.
- No dobrze.. W końcu tam się wychowałaś i tam dorasta Twoja córka. Jutro powiadomię ciotkę o Twoim przyjeździe i kupimy bilet. - Przytuliłam się do niego. Byłam wdzięczna.. Od dwóch miesięcy nie widziałam się z rodzeństwem i przede wszystkim z Blanką.

**

Leżąc w łóżku rozmyślałam o moim przylocie do Stanów.. Wszystko miało się poukładać, Blanka miała zamieszkać ze mną, miałam znaleźć pracę, faceta.. Od czasu Michała nie umiałam z nikim być na poważnie.. Myślałam, że z dnia na dzień będzie mi żyć łatwiej z tą świadomością, że go już nie ma.. Zawsze gdy przyjeżdżam  do Polski zawszę mimowolnie ląduję na jego grobie.. Nie umiejąc powstrzymać łez..
Spokoju również nie dawał mi dzisiejszy sen.. Kamil. Ach.. Dawno o nim nie myślałam, dawno mi się nie śnił. Zastanawia mnie dlaczego tak dla nagle ? Czy to przez ten cholerny pamiętnik ?


OPOWIADANIE JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!! 

_________
Bardzo was przepraszam za to, że tak długo nic nie dodawałam.. Miałam masę nauki. Myślę, że teraz się jakoś zrewanżuję. Mam kilkanaście fajnych pomysłów :D

Bardzo was proszę o jakie kolwiek komętarze, to jest dla mnie znak, że jesteście., że mam dla kogo pisać.. 

******

Mimo tego, że jestem nie wierząca i nie lubię składać życzeń... 

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA, SPĘDŹCIE JE W GRONIE NAJBLIŻSZEJ RODZINY, BO TO ONA JEST NAJWAŻNIEJSZA ;** !!

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 1


* W poprzednim rozdziale *

- My name is Lena, nice to meet you. - Posłałam miły uśmiech, który tajemniczo znany mężczyzna mi odwzajemnił. Brunet przestawił się jako Tom. Niemal na tychmiast przeszliśmy na 'ty'. Nie ukrywam, że było mi to na rękę.. Niestety nasza rozmowa skończyła się zwykłym „ proszę czekać na telefon”.. Zawszę tak mówią, a nigdy nie dzwonią. Po mału mam dosyć mieszkania w Ameryce, nie mam znajomych, pracy, życia...
**
Po nie udanej rozmowie poszłam się przejść, ochłonąć, po oddychać świeżym powietrzem. Postanowiłam zaufać moim nogą, niosły mnie przed siebie. Tak naprawdę nie wiedziałam gdzie idę, ponieważ moje myśli cały czas wracały do pamiętnika, a raczej do jego treści. Zaczęłam z powrotem wszystko analizować, po upływie czasu wszystko wydawało się nadal takie bliskie.. To nadal bolało. W końcu tylko raz zakochasz się naprawdę.. Ku mojemu zaskoczeniu doszłam do pobliskiego parku. Zdecydowałam się znaleźć słoneczną ławkę. Kiedy takową znalazłam – usiadłam na niej.
- Gdzie ja go... - Zaczęłam szperać w torbie w poszukiwaniu pamiętnika. - Mam ! - Uśmiechnęłam się sama do siebie. Torbę odłożyłam, wręcz odżuciłam na prawy brzeg ławki. Przez jakieś 15 minut siedziałam jak wryta trzymając pamiętnik rękach. Sama nie wiem dlaczego go po prostu nie otworzyłam. Wiele mnie kosztowało, aby to zrobić. W końcu pękłam, nie wytrzymałam z wielkim wyrzutem oraz strachem otworzyłam go na pierwszej stronie. Moje ręce zaczęły lekko drzeć, jednak w duchu czuje nadzwyczajny spokój. Przypomniałam sobie całe moje liceum, brak matury i żadnych pomysłów na przyszłość, żyłam wtedy marzeniami, przyjaciółmi. Wiele dała bym, żeby cofnąć się w czasie i zmienić to wszystko.. Jednak tamte wydarzenia nauczyły mnie dużo, choć by tego, aby nie ufać ludziom i sobie. Dziś jestem silniejsza i mądrzejsza dzięki tym wydażenią. Moją „lekture” postanowiłam kontynuować po powrocie do domu. Korzystając z dobroci pogody zaczęłam spacerować po parku. Jest wiosna – moja ulubiona pora roku. Wszystko rozkwita, budzi się do życia, jest magicznie. Jednak nie trawię jednego faktu, zakochane pary wręcz mnożą się na ulicach.
- Następna liżąca się para. - Pomyślałam przechodząc obok jednej.. Pomyśleć, że jeszcze jakieś 2 lata temu wyglądałam tak samo.. Za nim się obejrzałam dotarłam na pobliski przystanek autobusowy, w sumie mam ochotę rzucić się na kanapę i zacząć czytać moje bazgroły sprzed lat. Na przystanku nie stałam sama. Od czasu do czasu lukał na mnie spod byka młody blondyn o bursztynowych oczach. Dziwnie się z tym czułam, ponieważ od dawna nikt tak na mnie nie patrzył.
- Niech przestanie się patrzeć.. - Powtarzałam w duchu, nie lubiłam gdy ktoś taki jak on mnie obczajał. W końcu nadjechał autobus. Grzecznie weszłam i zajęłam wolne dwu osobowe miejsce. Przesunęłam się na to bliżej okna. Ponownie oparłam łokieć o szybę. Starałam skupić tak jak zawsze na widokach, jednak czułam wzrok blondyna na karku. Nie chciałam mu ulec i się odwrócić, dobrze wiedziałam, że on tylko na to czeka. Na przed ostatnim przystanku postanowiłam się odwrócić, jednak chłopaka już nie było. Jednak na jego miejscu leżał kawałek karteczki w linie, wyrwanej pewnie z notesu. Widniał na niej numer telefonu z dopiskiem „Girl with brown
hair - Please call me..” Zgniotłam ją i włożyłam do tylnej kieszeni.





BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!!


___________________

Przepraszam, że dopiero dziś, ale mam bardzo ograniczony czas. Pomysł jest, ale brak czasu >.<
Dzisiaj krótki i nudy, bo to początek. Gwarantuję, że wszystko się rozkręci ;)  

środa, 4 grudnia 2013

Prolog.

- Dryń, Dryń ! - Słysząc ten dźwięk automatycznie otwieram oczy. Dziś wstałam wcześniej niż zwykle.
Postanowiłam, jak najszybciej się ogarnąć, dlatego poszłam w stronę łazienki, gdzie natknęłam się na ojca. Na ogół bardzo rzadko interesował się nami, to znaczy mną i rodzeństwem. Teraz po mojej przeprowadzce do niego jest już trochę lepiej.
- Ooo. Lenka co dziś tak wcześnie ?
- I have.. - Zamyśliłam się.- Mam rozmowę o pracę. - Posłałam szyderczy uśmiech.
- No to trzymam kciuki.- Po tych słowach minęliśmy się w korytarzu, on poszedł przed siebie, a ja do łazienki.
Stanęłam naprzeciwko zawszę czystego lustra. Do ręki wzięłam różową szczotkę i przeczesałam swoje falowane, ciemno brązowe włosy. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone. Tak jak zawszę zrobiłam sobie lekki makijaż, nigdy nie lubiłam mocno się tapetować. Po wyjściu z łazienki poszłam zjeść śniadanie. Jak zawszę wybrałam sok pomarańczowy i musli z jogurtem. Zegar w kuchni wskazywał 10:30,więc poszłam się ubrać.
- Mieszkam w Stanach 2 lata, a mimo to nigdy nie mogę niczego znaleźć.. - Zaczęłam szperać w szafie, w poszukiwaniu czarnej marynarki.
- Znalazłam... - Zatkało mnie- Swój stary pamiętnik. - Czerwone znalezisko wsadziłam do torby, po czym jak najszybciej wybiegłam z domu, ponieważ szukanie górnej części garderoby pochłonęło mi większość czasu.
Siedząc już w taxi zaczęłam wspominać te czasy w których pisałam ten pamiętnik. Wszystkie wspomnienia wróciły, jednak nie chce do tego wracać. Wystarczy, że codziennie widzę ślady tej chorej miłości na swoim ciele, oraz w umyślę..
- I'm sorry, all right? - Kierowca przerwał moje myślenie. Zapytał pewnie dlatego, że po moim policzku zaczęła mimowolnie spływać łza.
- Yes, thank you.- Odpowiedziałam ocierając łzę. Po chwili wzrok zawiesiłam na widoku za szybą samochodu.
Tak właśnie dojechałam na rozmowę, na którą czekałam 15 minut. Pracodawcą był młody brunet o szafirowych oczach, był bardzo kulturalny, miły i uroczy. Weszłam do pomieszczenia. Które było bardzo eleganckie. Biurko, pulki oraz drzwi zrobione z drewna o wysokim połysku.. Mężczyzna uprzejmie podał mi rękę.
- My name is Lena, nice to meet you. - Posłałam miły uśmiech, który tajemniczo znany mężczyzna mi odwzajemnił. Brunet przestawił się jako Tom. Niemal na tych miast przeszliśmy na 'ty'. Nie ukrywam, że było mi to na rękę.. Niestety nasza rozmowa skończyła się zwykłym „ proszę czekać na telefon”.. Zawszę tak mówią, a nigdy nie dzwonią. Pomału  mam dosyć mieszkania w Ameryce, nie mam znajomych, pracy, życia...


BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!!
_____________________________________________

Proszę, pierwszy świeży rozdział.. Nawet nie wiecie jak dziwnie wszystko zaczynać od nowa..
Jednak ciesze się, ze to robię. Na kolejny zapraszam w sobotę. ;)

P.S. Mój mail jest cały czas aktywny ( aleksandra.kazimierczuk@o2.pl )

Witam.

Dziś ukaże się Prolog mojego już 2 opowiadania. Byłam do tego sceptycznie nastawiona, jednak do długich przemyśleniach zdecydowałam się zacząć pisać na nowo. Myślę, że większość osób zna mnie już w jakiś sposób, więc nie będę za bardzo się rozpisywać...
Mam nadzieje, że ten blog również przypadnie wam do gustu. Zapraszam.