piątek, 31 stycznia 2014

INFORMACJA.

Hej.
Jakoś nie przywykłam do mówienia do Was w ten sposób, ale postaram się wszystko jakoś wyjaśnić.
Pewnie zauważyliście, że nie dodaje rozdziałów. Uznałam, że to nie ma sensu. Teraz tylko zastanawiam się czy zawieszać, czy usuwać bloga. Przyznam szczerze, że chciałam aby ten blog był całkiem inny, wyjątkowy.. Jednak już tego nie czuję.Nie czuję tego, że chce dalej realizować tą przygodę. Właśnie tego się bałam, gdy go zaczynałam. Niestety się sprawdziło. Jest mi przykro, bo wiem, że Was zawodzę.. Mimo wszystko nie chce robić tego na siłę, bez przyjemności. Taka jest moja decyzja, więc proszę - uszanujcie ją. 

Obiecuję, że przemyślę sprawę kontynuacji.
Pozdrawiam Was cieplutko. Do usłyszenia załogo ! ;) 

wtorek, 7 stycznia 2014

Rozdział 4.

 * W poprzednim rozdziale *

Wyjazd miałam kilka dni później. Nie mogłam się doczekać widoku córeczki i rodzeństwa. Mimo tego, że przeżyliśmy ciężki czasy za dziecka bardzo ich kocham. Przez to, że po śmierci mamy wychowywała nas ciotka mamy szczególną więź. Zawszę trzymaliśmy się razem. Nawet w najgorszych chwilach, gdy coś mi nie wychodziło Marta zawszę mnie wspierała. Nawet tego dnia...

**
                                                                                                                31.06.2012 r. 
                                                                                                                            Poznań. 


Drogi pamiętniczku.

                     Pamiętasz jak mówiłam, że wszystko będzie dobrze,w porządku, świetnie i idealnie ? Właśnie było przeciwnie... Dlaczego to było do przewidzenia ? 
                    Dzień jak co dzień.. Rano obudził mnie brzdąc – Kubuś. Dzięki temu zdążyłam do łazienki przed Martą. Cieszyłam się z tego, bo zależało  mi na czasie. Zaczesałam włosy w warkocz tak, aby nie przeszkadzał mi pod toczkiem. Nie wyszedł dokładnie tak jak chciałam, bo siostra dobijała się do drzwi. Zwolniłam toaletę i szybko ubrałam strój do zawodów. Dzisiaj wypadała moja kolej zaprowadzenia brata do przedszkola, więc jak najszybciej pomogłam mu się ubrać. Wyszliśmy z domu. Czekając na przystanku przypomniałam sobie, że dziś jest zakończenie roku.. Poczułam w tym momencie pustkę.. Tak naprawdę nie mam kompletnie nic. Skończonej szkoły, matury.. Olałam ją totalnie po czym wymyśliłam pomysł z zawodami, które były moją ostatnią nadzieją. Po pewnym czasie przyjechał autobus. Dwa przystanki dalej wysiedliśmy. Grzecznie odprowadziłam brzdąca do przedszkola i pobiegłam na kolejny autobus. Dzisiaj wyjątkowo długo jechałam. Na szczęście zdążyłam dojechać na czas. Od razu pobiegłam do boksu Figaro. Kary ogier nie był tam sam. Siodłał go ten przystojniak  z niebieskimi oczami, tak na marginesie uśmiechał się do mnie. Zamieniliśmy kilka słów. Michał– tak nazywa się chłopak – zaprosił mnie na kawę. Nie powiem ucieszyłam się, jednak coś mi nie odpowiadało. Przez tyle czasu nie odezwał się nawet słowem, a tak znikąd zajął się Figaro. Mimo wszystko przyjęłam ofertę. W końcu zaczęły się zawody. W kolejności byłam 5. Wydaje mi się, że byłam zbyt pewna siebie i przez to spieprzyłam sprawę. Mimo tego, że byłam pewna wygranej Figaro stanął dęba przed ostaniom przeszkodą. To automatycznie  wykluczało mnie z zawodów.. Zostałam bez szkoły, matury, szansy na jaką kolwiek karierę w jeździectwie.. Czuje się z tym okropnie, czuje, że zawiniłam na całej linii. Nie mam żadnego zabezpieczenia . Postawiłam wszystko na jedną kartę i przegrałam. Mam nadzieje, że wszystko się jakoś ułoży...                         
                                                                                                                            ~ Lulu. 




**

Mój lot minął całkiem szybko, miło i przyjemnie. Muszę przyznać, że mam pewne obawy co do mojego powrotu do Polski..
Po odbiorze bagażu poszłam w stronę wyjścia. Właśnie tam umówiłam się z rodziną. Oczywiście się nie zawiodłam. Czekali na mnie. Od razu pobiegłam w ich stronę z otwartymi ramionami, przede wszystkim po to, aby przytulić moją córeczkę.. Mała blądyneczka  z warkoczem do łopatek uwisła mi na szyi. Nie ukrywam, że było to jedno z milszych uczuć tego roku. Kiedy brzdąc mnie puścił przywitałam się zresztą. Moja siostra wyrosła na piękną kobietę. Z tego co wiem, ma rzesze adoratorów.
- Marta.. Wiesz co dzieje się z Kornelom ? - Z naiwnością wierzyłam w to, że dziewczyny nadal utrzymują kontakt.
- Z tego co wiem to nadal koncertuje z bratem, mimo tego, że zespół się rozpadł... - Siostra zaczęła wywijać oczami. - Dlaczego o nią pytasz ? Nie powinnaś do tego wracać.. Już nie pamiętasz co Ci zrobił ? - Dziewczyna podniosła głos.
- Spokojnie. Nie przy dzieciach. Poza tym to nie Twoja sprawa. - Starałam się uniknąć tej rozmowy. Mimo wszystko Marta miała, ma racje, nie powinnam do tego wracać.

Dzień minął wyjątkowo miło i spokojnie. Cieszyłam się, że wróciłam na „stare śmieci”. Bardzo lubiłam Poznań. To jednak tu czuje się jak w domu. Mam nadzieje, że nic, a raczej nikt tego nie zmieni.


BLOG JEST CAŁKOWITĄ FIKCJĄ LITERACKĄ !!!


_________________________________________________________________

Ten miesiąc będzie dla mnie bardzo trudny, ponieważ jest to miesiąc decydujący o moich ocenach na półrocze. Więc naprawdę nie wiem kiedy będzie następny rozdział.  

Nawet dzisiaj, przyszłam ze szkoły po 17. Mam jeszcze lekcje do odrobienia i naukę.. Mam nadzieję, że z nowym półroczem się to zmieni. 

P.S. Przepraszam jeżeli wyłapiecie jakieś błędy.